A jak nam było nad tym morzem? Cudnie, temperatura idealna, choć na samej plaży czasem mocno wiało. Był to dla Ani dobry czas choć intensywny spędzony w znakomitym towarzystwie dzieci, cioć i wujków. Plaża była nieco oddalona od kempingu, zwłaszcza jeśli się chciało uniknąć tłumów, ale warta długiego spaceru w pięknym terenie. Udało się nam wybrać na spływ kajakowy rzeką Piaśnicą do morza (ku radości mamy, dla której był to pierwszy w życiu spływ kajakowy). Ania zbytnio zachwycona nie była, ale po zmianie miejsca w kajaku do taty, humor wyraźnie się jej poprawił, choć z drogi powrotnej w górę rzeki zrezygnowaliśmy. Wysadzone na piasek dziecko tryskało nieskrywaną radością. Z atrakcji przejażdżka rowerem (niestety jadąca w przyczepce Ania była cała obsypana piaskiem, który dostawał się nawet do oczu, więc z tej atrakcji między innymi dlatego szybko zrezygnowaliśmy), skansen w Nadolu, latarnia Stilo, jezioro Choczewo, pizza, frytki, jagody zbierane w drodze na plaże i wygłupy na plaży przy zachodzącym słońcu. Z niemiłych rzeczy przyplątał się do ekipy jakiś wirus, który nieoszczędził kilkoro dzieci w tym niestety Ani, ale to już właściwie po powrocie. Kurujemy się więc, wspominamy morze, a Ania z zapałem nalepia na ścianę nalepki z morskimi zwierzątkami. Jadąc do domu, nie mogła się doczekać, kiedy opowie wujkowi, babie, dziadkowi i kotku, że była nad morzem, powtarzając uroczo "moze". Pozdrowienia dla naszej ekipy! Dzięki, było super.