Nie
sądzę, aby te 2 rzeczy miały ze sobą coś wspólnego poza przypadkową zbieżnością
czasową. Zacznę od rekordu – Ani udało się dziś zrobić 11 kroków bez
przewrócenia, 11! a zwykle jest do 5-u rzadko 6-u. Strach – dziś rano zawiozłem
Anię do przedszkola, wchodzimy do sali (tzn. wnoszę Anię na rękach), a tu Ania
nagle w płacz „przyczepia” się do mnie i woła „dom, mama”. Wyszliśmy z sali, próbowałem
tłumaczyć, namawiać, ale koniec końców zawiozłem ją z powrotem do domu. Wcześniejsza
noc była ciężka, może to zmęczenie, może coś innego, bo wczoraj nic nie
zapowiadało takiego scenariusza, nic to – trzeba dać jej czas, aby sobie z tym
poradziła.