Długi weekend czerwcowy
spędziliśmy w Żabnicy w Beskidzie Żywieckim w doborowym towarzystwie przyjaciół
z czasów studenckich mamy. Tegoroczny zjazd przeszedł już do historii, a działo
się co niemiara. Ania wędrowała z rąk do rąk wujków i cioć, a z dziećmi miała świetny
kontakt - w porywach dzieciaków były jedenaścioro. Były wycieczki w góry na
Halę Boraczą na lody (co odważniejsi i wytrwalsi powędrowali nawet na Rysiankę
imponując nam straszliwie), moczenie się w basenie, zabawy na trampolinie,
grill wieczorem, przytulasy w ilości dowolnej. Ania wstawała rano, mówiła „buty
papa” i już wybierała się na wspólne
śniadanie do pokoju obok gdzie mieszkali Julek z Mikołajem. Z dodatkowych atrakcji dla rodziców m.in. długie dysputy filozoficzne
prawie do rana. Jak dobrze było się pośmiać jak za starych dobrych studenckich czasów:). Pozdrawiamy
wszystkich uczestników wydarzenia.
Rodzice odpoczywają, Ciocia Jola animuje:)
W drodze na Halę Boraczą
Tak też można:)
Być na Boraczej i nie spróbować słynnej jagodzianki - nie ma mowy.