Ostatnio zasypianie trwa nieco
dłużej niż zwykle. Ania prowadzi z nami wieczorne rozmowy. Opowiadamy sobie jak
minął dzień, tak po krótce, żeby Ani nie rozbudzać. Poza tym stałą częścią tych
rozmów stał się taki oto dialog:
Ania: domu
Mama: tak jesteśmy w domu
Ania: mamą tatą
Mama: tak z mamą i tatą
Ania: dzieci
Mama: tak, dzieci też śpią w swoich
domach
Ania: mamą tatą
Mama: Tak są w domu z mamą i tatą
I w tym momencie mama już wie, jakie
będzie następne słowo:
Ania: Bolys
Mama: Borys też już śpi
Ania: mamą tatą babą :)
Imię chłopca, do którego Ania
najwyraźniej zapałała dużą sympatią, pada jeszcze mniej więcej kilka razy.
Zapewniamy Anię, że jutro zobaczy Borysa w przedszkolu. Ania opowiada po
swojemu, że jedzą razem śniadanie i chodzi z Borysem w parze (dzieci zazwyczaj
dwójkami idą do łazienki). Taki mniej więcej dialog toczyliśmy wczorajszego
wieczora. Rano, około szóstej Ania obudziła się niespodzianie i wiecie, co
powiedziała? Kto zgadnie?
„Bolys” po czym ni stąd ni zowąd
zażądała książeczki. Równie nieprzytomna co zdziwiona mama spełniła życzenie.
PS: Następnego dnia Ania do swoich
wieczornych słów dodała „Zuzia” „Mati”, imiona kolejnych dzieci z grupy.