Jesteśmy w bibliotece. Siedzimy przy
stoliku, Ania bawi się z mniej więcej 2 letnim chłopcem Krzysiem. Krzyś gada,
Ania próbuje wejść w dialog, podają sobie zabawki, fajnie ze sobą współpracują,
aż miło jest popatrzeć. W pewnym momencie Ania zauważyła, ze Krzyś wcina bułę.
Pokazała palcem, oczy jej się zaświeciły. Mówię do Ani, Chodź Aniu, pójdziemy
do wózka po naszą bułę. Ani ta odpowiedź nie usatysfakcjonowała. Buła, buła i
wciąż buła aż nagle niemal zaśpiewane wyrzuciła z siebie: Daaaj buu-łęęę!!!
Zdanie, piękne, okrągłe, z zachowaniem reguł gramatycznych bo „buła”
odmieniona. Na Krzyś ten wspaniały okrzyk nie zrobił żadnego wrażenia, za to ja
aż podskoczyłam i omal nie spadłam z małego dziecięcego stołka. Ania zaczyna
odmieniać rzeczowniki:) Poza tym
zamiast sięgnąć po bułę kolegi, co wydaje się najprostszym rozwiązaniem,
postanowiła powiedzieć, o co jej chodzi.
Ostatnio absolutnym hitem jest
sposób w jaki Ania sygnalizuje nam, że coś jest niedobre. Kiedy Ani coś
smakuje, mówi „doble”. Za każdym razem,
kiedy to słyszymy, a na przykład nie widzimy Ani, musimy być czujni, bo kiedy
coś według Ani jest niesmaczne, używa tego samego słowa „doble” poprzedzając go,
jednak zdecydowanym potrząśnięciem głowy. Uśmiech na twarzy obserwujących gwarantowany.
A na zdjęciu Ania na urodzinach Dziadka.