Jak minęła nam majówka?
Wystraszeni prognozami pogody, według których w długi majowy weekend miało być
30 stopni (w piątek 10, w sobotę 10 i w niedzielę 10:)) nie zdecydowaliśmy się na planowany wyjazd na Jurę. Ale nudy oczywiście nie
było. Mieliśmy wrażenie, że stęsknionej za Tatą Ani taki obrót spraw bardzo
przypadł do gustu. Piątek spędziliśmy w domowych pieleszach m. in. bawiąc się w
nowej misie. Kot dzielnie uczestniczył w zabawach, czasem tylko zdrzemnął się w
pudełku z puzzlami. Razem z Anią chowali się do wielkiego kartonowego pudła po
misie, bawiąc się z domownikami w a kuku. W sobotę dał tata mamie kilka godzin
wolnego i po raz pierwszy od kilku miesięcy zabrał dziecię na basen, jak
wiadomo okres jesienno-zimowy raczej nie był łaskawy i basen omijaliśmy
szerokim łukiem. Mama grzecznie przespała ten czas, nadrabiając niedobory snu z
kilku ostatnich nocy. A Ania w wodzie jak zawsze szczęśliwa, uśmiech na twarzy
dziecka rzecz bezcenna. W niedzielę wybraliśmy się do Parku Atrakcji pod
Zbrosławicami karmić zwierzątka. Szczęśliwie prognozy się nie sprawdziły.