Prawdopodobieństwo



 W niedzielę jedziemy do Zabajki, trzeba się spakować, przygotować etc. Tak więc zostawiamy Mamę w domu i jedziemy do mini-ZOO za Zbrosławicami, co ważne towarzyszyło nam piękne słońce więc w samochodzie Ania zażyczyła - no raczej z zadowoleniem zaaprobowała - słoneczne okulary. Przyjeżdżamy ale jest jeszcze zamknięte, idziemy więc do wielbłądów które łaskawie do nas podeszły.
Matko - jakie to wielkie zwierzęta jeden z nich bardziej zainteresowany usiłował dziabnąć wyciągniętą rękę,
ale potem dał się pogłaskać po pysku. Ania - Ania siedziała na barana więc była prawie tak wielka jak wielbłądy, nie robiły więc na niej szczególnego wrażenia, nawet w końcu zdecydowała się wyciągnąć do nich rączkę, ale tu ja już się bałem że i ją dziabnąć który spróbuje. Minęła 11-ta więc otwarli mini-Zoo, kupiliśmy 10 paczek kukurydzy, planując strasznie dużo karmienia. Niestety zwierzaków było niewiele - chyba dla nich na razie za chłodno, tak więc pokarmiliśmy głównie baranki, potem poszliśmy na zjeżdżalnie,
jeszcze raz baranki i na obiad. Ale że tam drogo podjeżdżamy do Rept do Leśniczówki - tam standard - kawa z pianką, cola, frytki (co prawda nie zawsze frytki to prawdziwe frytki - tu zastępujemy je pieczonymi ziemniakami) i szaszłyk drobiowy.
Ania wyjadła całą piankę, popiła colą z "frytkami", z rzadka zgadzając się przyjąć kawałek mięska. Po obiedzie zdecydowała, że nie wracamy do baranków tylko jedziemy na lody (lody to rezultat podobnego turu sprzed 2 tygodni z ciotką Karoliną, na którym wracając zameldowaliśmy się na lodach i rurkach z kremem w Łabędach). Tak więc jesteśmy w lodziarni a tu dzwoni Żońsko, czy nie zgubiłem aby Ani okularów. Właśnie zauważyłem, że zgubiłem ale skąd Ona o tym wie?
Ano dostała wiadomość od ciotki Agnieszki że okulary "takie jak ma Ania" leżały na parkingu w Reptach.  Trzeba dodać, że Ciotka Agnieszka w życiu Ani na oczy nie widziała!! Tak więc z lodami ładujemy się do samochodu (oj było potem sprzątanie) i pędem do Rept, gdzie czeka już ciotka Agnieszka z przyjaciółmi i okularami. Chciałem usiąść, pogadać - ostatni raz widzieliśmy się na jakimś zjeździe klasowym,
ale Najlepsze Dziecię miało inne plany - piaskownica. A teraz powiedzcie jakie było prawdopodobieństwo, aby to tak się ułożyło.