W zeszłym tygodniu odbył się w przedszkolu tzw. Team terapeutyczny czyli spotkanie wszystkich terapeutów dziecka z rodzicami. Odbywa się ono zazwyczaj raz do roku lub częściej, jeśli zachodzi taka potrzeba. Podczas teamu omawiane są postępy dziecka, problemy, dalsza terapia, rodzic ma możliwość porozmawiać z każdym z terapeutów, a czasem dochodzi do swojego rodzaju burzy mózgów. Słowem pomysł przedni. Spotkanie trwa tyle, ile trzeba, w naszym przypadku trwało 2 godziny. Tym razem chcieliśmy porozmawiać o zmianach u Ani i o planach na przyszłość. Ruchowo, mimo, że nam się wydaje, że jest stabilnie – nie jest – pani Agnieszka już jakiś czas temu przekazała nam, że „funkcja chodu zanika”, stąd seria pytań – o ewentualny wózek aktywny, o ortezy i o oporęczowanie mieszkania. Na kłopoty z zębami podrzucono nam pomysł ozonoterapii. Ze zdrowiem, tym w rozumieniu bieżącym, też nie wszystko jest jasne tzn. to, w jaki sposób infekcje wirusowe mają mieć tak mocny wpływ na móżdżek, na szczęście Pani dr Franek porozmawia z Panią dr Surmacz i będziemy już wiedzieli. Jest też i jasna strona – społecznie towarzysko i umysłowo mamy mocny postęp. Panie na wyprzódki, widać strasznie dumne i szczęśliwe, nie mogły się Ani nachwalić. Jest już kilkadziesiąt a może i sto słów używanych czynnie i we właściwym kontekście (liczę w tym słowa takie jak „aaa” – tzn. lew itp.). Ania mimo mocno opóźnionego rozwoju mowy jest niesamowicie towarzyska, proponuje kolegom zabawy, prowadzi rozmowy (słowo i gest i wszystko jasne), wprowadza do grupy sporo radości, no i czasem odzywa się w niej prawdziwa łobuziara i chętnie pracuje na zajęciach - chociaż Panie muszą różne fortele stosować, bo wiadomo, że z Anią tylko przez zabawę i wszystko przez zabawę.
PS: Zdaje się, że okres niechęci do przedszkola już za nami.
Na fotkach poranny Czupurek