Wakacyjnie



Miał być mail o wakacjach - szczegółowy i z rozmachem, ale jakoś nie chciał się ułożyć. Szczęśliwie zdjęcia mówią więcej niż jakakolwiek relacja. Tytułem uzupełnienia wyjechaliśmy z Anią w sielskie Alpy w Austrii (na marginesie pobyt na kempingu w bajkowym rejonie gór i jezior kosztuje tyle samo lub odrobinę mniej niż pobyt nad naszym polskim morzem znacznie bardziej zatłoczonym) oraz do Czech - Ardszpachu i Teplic. Świeże powietrze, towarzystwo dzieci, ciotek i wujków, piasek, kamyczki, wszelkie wodne ptactwo w ilości dowolnej do karmienia, wędrowanie na grzbiecie taty lub wujka, chipsy w kształcie misiów i frytki (w ilości niekontrolowanej) - więcej dziecku do szczęścia nie było trzeba. A z punktu widzenia rodziców? Przewietrzyliśmy dziecku płuca, Ania nawet tego nie wiedząc rehabilitowała się każdego dnia chociażby łapiąc równowagę niesiona na barana (mama raz spróbowała tego stylu podróżowania – to wcale nie jest takie łatwe) czy chodząc po różnych nawierzchniach. Pojawiły się nowe słowa jak wujek (a właściwie niujek) czy śnia-da-nie.