Powyższy cykl solidnie
zaniedbaliśmy. Wstyd się przyznać, tym bardziej, że Ania w tym zakresie robi
spore postępy. Powtarza ogromnie dużo, często niewyraźnie i musimy się dobrze nagłówkować
(oj bywa to frustrujące) i wypytywać, żeby się dowiedzieć, o co chodzi. Żeby
życie ułatwić i Ani i nam samym, zamierzamy kupić oprogramowanie do komunikacji
alternatywnej Board Maker pozwalające na tworzenie tabliczek komunikacyjnych i
nagrywanie własnego głosu. Program nie tylko pomaga się porozumieć, ale także
wspomaga rozwój mowy (szkoda tylko, że cena już tak nie uskrzydla jak jego
zalety), a Zazul uwielbia swój przedszkolny klaser z obrazkami do komunikowania
się, aktualnie już niewystarczający. W związku z postępami Ani, w planach jest
również turnus logopedyczny, prawdopodobnie zimowy, w ośrodku Pierwsze Słowo
pod Warszawą (mama słyszała o nim dużo dobrego). Kilka dni temu sięgnęłyśmy z
Anią po jedną z jej ulubionych książek (jakiś czas do niej nie zaglądaliśmy) o
zwierzętach z krótkimi wierszykami. Na słowo czytane Ania w zasadzie jest
obojętna, szybko się niecierpliwi, chyba że jest śpiewane, albo gdy mama lub tata opowiada historie, patrząc na
ilustracje (czasu za dużo nie ma, bo myk myk, a Ania jest już na innej
stronie), często wychodzą więc zupełnie inne bajki, niż te w oryginale. Wracając
do książki o zwierzętach, najfajniejsze są w niej ilustracje, wyraźne i
realistyczne a przy tym po prostu ładne. Ania zaczęła przeglądać książkę i nazwała
po mamie większość zwierząt (nie wszystkie powtórzenia była idealne, ale były! A
mama zachwycała się dzieckiem z każdym kolejnym zwierzakiem). Kontynuujemy więc
wątek zwierzęcy i w miniony weekend byliśmy aż 2 razy w Parku Przygód i
Atrakcji w Zbrosławicach (koło Gliwic), gdzie poza bogatym repertuarem
wszelakiej zwierzyny (jeżozwierze, skunksy, małpki, surykatki, sarny, daniele i
muflony) jest sporych rozmiarów zagroda zgodnie zamieszkiwana przez kozy,
barany, gęsi, kaczki, kury z gromadkami piskląt, 2 wścibskie emu, łabędzie i
uwaga uwaga – kangura. Do zagrody można wejść (ryzykuje się regularne oblężenie
przez stado kóz), a zwierzęta można karmić kukurydzą do kupienia za złotówkę
przy wejściu do parku. Po prostu szał, dziecko w siódmym niebie. Na terenie
kompleksu jest także plac zabaw, 2 stawy, możliwość skorzystania z grilla, park
linowy, park rekreacyjny dla dorosłych, w budynku po spichlerzu bawialnia dla
dzieci mniejszych i starszych. Niestety zdjęciami nie dysponujemy, ale z
pewnością jeszcze nie raz będziemy to miejsce odwiedzać.