Krótka relacja z majówki

Podobnie jak w tamtym roku majówkę spędziliśmy u przyjaciół na Dolnym Śląsku i choć pogoda nas nie rozpieszczała to z pewnością rozpieszczali nas gospodarze. Ania była wniebowzięta bo miała do dyspozycji dwóch dziadków, dwie babcie, dwie ciocie i wujka :) i wszystkich mogła męczyć puzzlami.  Przebojem było
 spienione mleko koniecznie z filiżanki z kawą taty, kot jednej z babć i drewniane schody, które Ania z naszą asekuracją/pomocą przemierzała  w górę (normalnie, boczkiem lub tyłem!!! trzymana za obie ręce) i w dół (na pupie, zeskakując trzymana za obie ręce a najczęściej na rękach taty). Odwiedziliśmy osiołki, nawet 2 razy, pierwsza próba wysoce nieudana, przez chwilę nie lubimy osiołków. Druga dużo lepsza, osiołki są malutkie i nawet można dotknąć ręką (ale przez płot) ich ciepłych przyjaznych pysków. Pojechaliśmy też do fantastycznego arboretum w Wojsławicach, a właściwie wpadliśmy tam jak po ogień, bo było zimno wietrznie i deszczowo. W dobrej pogodzie moglibyśmy spędzić tam cały dzień. Zwiedziliśmy słynny drewniany ewangelicki Kościół Pokoju w Świdnicy, a po zwiedzeniu drugiego za Świdnickich kościołów Ania zaproponowała kawę - "kaka", na co z przyjemnością przystaliśmy. Zresztą pod tym względem  świetnie trzymała wspólny front z młodszą ciocią - Marysią, wodziła też nas za nos głośnym "A-a-a" (tzn. jeść), a gdy siadaliśmy do stołu to jeść niekoniecznie chciała za to z przyjemnością pokazywała na czyich kolanach życzy sobie aktualnie posiedzieć i z kim układać puzzle. Byliśmy także w Sokołowsku, dawnym kurorcie dla gruźlików, który ponoć posłużył za przykład dla słynnego Davos. Na koniec poszliśmy na spacer po górach, co Ani podobało się najmniej, chyba że mama robiła kulki ze śniegu i rzucała je wysoko w górę. Ostatnie popołudnie spędziliśmy nad grą planszową, Ania gdy nie biegała na czworakach za kotem, siedząc na kolanach Cioci Kasi ustawiała wieżę z maleńkich pionków (czytaj: terapia ręki). Wypoczęliśmy i w dobrych nastrojach wróciliśmy do domu. Poniżej kilka zdjęć autorstwa cioci Marysi.