Dziś Tata wrócił z Anią
z przedszkola i taką oto Mamie zdał relację, kiedy Mama zapytała czy Ania
zjadła obiad. Owszem zjadła, drugie danie – jajko trochę kaszki (wyobrażam
sobie jak panie muszą się czasem gimnastykować, żeby Anię przekonać do kęsa
mięsa lub łyżki zupy), za to z chochlikiem w oczach rozlewała zupę na prawo i
lewo (i to dosłownie, ponoć tylko rękę zmieniała). Za swoje brojenie trafiła do
„kącika” (kąt pewnie brzmi zbyt surowo). Zazwyczaj Ani koledzy źle reagują na
taką karę, czasem nawet kończy się łzami, Ania natomiast usiłowała uciekać z kącika
śmiejąc się przy tym, jak to Ania potrafi. Panie mówią, że w takiej sytuacji
mają kłopot, bo Ania jest przeurocza, słodka i na dodatek wszystko – także kącik
traktuje jako zabawę.
A wiecie za co po raz
pierwszy stała w kąciku? Kiedy po raz enty z kolei na prośbę o namalowanie
kółka, zupełnie świadomie i z pełną premedytacją z uśmiechem na twarzy patrząc
się Pani prosto w oczy powtórzyła NIE (pewnie czekając co będzie dalej). Więc
za co? Za pyskowanie! Bardzo nas wszystkich ta konstatacja ubawiła.
A poniżej kilka zdjęć z domowych popołudniowych zajęć.